Wracałem skądś wieczorem rowerem. Było już ciemno i lekko padał deszcz. W pewnym momencie przy Grunwaldzkiej, mniej więcej na wysokości dawnych koszar, spostrzegłem na ścieżce rowerowej jakiś duży kształt. Z ciekawości zatrzymałem się, by sprawdzić, co to jest. Był to ogromny pluszowy miś porzucony tu przez kogoś. Miś był nasiąknięty wodą, a jego oczy mówiły wszystko. Posadziłem go przy ścieżce rowerowej i zrobiłem komórką poniższe pożegnalne zdjęcia.